Korzystając z okazji przypadającego na dzisiaj nieoficjalnego święta – Dnia Czekolady – warto wspomnieć o kilku mitach, które przynoszą więcej szkody niż korzyści dla zdrowia.
Wiele osób uważa, że czekolada to afrodyzjak czy dobry środek zwalczający depresję. Że jej spożycie poprawia libido i potencję, nastrój, rozładowuje stresy. Jednak ze składu chemicznego niczego z tych rzeczy nie można wywnioskować. Substancje, które mogłyby pomagać, występują w śladowych ilościach i nie ma to żadnego praktycznego znaczenia.
Zwolennicy czekolady podkreślają też jej zbawienne działanie dzięki dużej zawartości magnezu. Owszem, jest go więcej niż w niektórych produktach spożywczych, ale ta ilość ciągle jest niewielka. Większa dawka magnezu zawarta jest np. w zwykłej sałacie.
Niektórzy wierzą w dobroczynny wpływ tłuszczu, jakim jest masło kakaowe. Niestety, również w tym wypadku, naukowcy wskazują, że to tylko zwykły tłuszcz. Czekolada ma natomiast dużą wartość energetyczną, co z żalem obserwują jej zagorzali amatorzy.
Czy jest więc coś niezwykłego w czekoladzie? Otóż jest. To teobromina, związek chemiczny produkowany przez drzewo kakaowca, by bronić swe nasiona przed zjadaniem przez zwierzęta.
Tak więc, podsumowując, jedyny łatwo wyczuwalny i szybko zauważalny wpływ czekolady na ludzki organizm to zatwardzenie, czego odległe skutki są powodem wielu wizyt w moim gabinecie. Ale o tym już przy okazji innego święta.