Obecny system ubezpieczeń zdrowotnych w NFZ wymusza wręcz na lekarzach patologiczne zachowania. Nikt w publicznej służbie zdrowia nie ma interesu ekonomicznego, by leczyć szybko i kompleksowo. Wszystkiemu winne są przepisy, zgodnie z którymi fundusz płaci tylko za jedną procedurę w trakcie jednej hospitalizacji. Szpital mógłby nieraz wykonać nawet kilka procedur medycznych podczas jednego pobytu, ale wówczas fundusz zapłaci tylko za jedną, a za inne będzie musiał zapłacić szpital, który w ten sposób wygeneruje swoje zadłużenie. Z punktu widzenia szpitala, w złożonych przypadkach, najlepiej odesłać pacjenta do domu na 14 dni a potem ponownie hospitalizować i kontynuować leczenie. Paradoks polega na tym, że pacjent jest więc dwa razy hospitalizowany, co kosztuje NFZ zdecydowanie więcej.
Podobnie wygląda sytuacja z diagnostyką w szpitalach, co szczególnie boleśnie dotyka chorych onkologicznych. Pacjenci po ustaleniu rozpoznania są wypisywani ze szpitala na niepotrzebną i szkodliwą dwutygodniową przerwę, co opóźnia rozpoczęcie terapii. Chodzi o to, żeby zgodnie z ustawą móc rozliczyć obie procedury.