Termin „dr Google” pochodzi naturalnie od nazwy najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej. Gdy wpiszemy w zapytaniu nasze objawy, w wyniku wyszukiwania otrzymamy mnóstwo stron internetowych z opisami chorób i sposobów ich leczenia. Wiele schorzeń ma swoje fora dyskusyjne, gdzie porad udzielają osoby podające się za lekarzy, przypadkowi ludzie lub inni chorzy. Lekarze ostrzegają, że zła diagnoza lub niewłaściwa terapia może opóźnić podjęcie prawidłowego leczenia lub być przyczyną groźnych powikłań, a nawet śmierci. Mimo to wciąż trzy czwarte Polaków leczy niektóre dolegliwości samodzielnie, bez wizyty u specjalisty.
Coraz liczniejsze portale subiektywnie i nie zawsze uczciwie, zgodnie z faktami i wiedzą medyczną, informują o lekach czy metodach leczenia. Są one elementem czarnego PR producentów sprzętu, parafarmaceutyków lub firm farmaceutycznych, które w ten sposób pragną zdyskwalifikować produkty innych firm oraz, wyłącznie w celu osiągnięcia zysku, stwarzać złudne wrażenie leczenia.
Popularność internetu w kwestiach zdrowotnych może wynikać z tego, że jest on pierwszym miejscem do którego zagląda pacjent w oczekiwaniu na wizytę lub w poszukiwaniu lekarza. Sprawdza tam, jaka może być przyczyna dolegliwości, jakie są sposoby ich złagodzenia, u jakiego specjalisty powinien szukać porady. Lekarze zwracają uwagę na to, że po przeczytaniu informacji zawartych w internecie, opinii i relacji laików, w pacjentach często wykształca się chęć do modyfikowania farmakoterapii i zmiany zaleceń specjalisty.