Ciekawe wnioski na temat leczenia uzależnień płyną z raportu Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej
Według danych Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii, w latach 2012 i 2013 z terapii odwykowej w Europie skorzystało 1,2 mln osób, z czego leczonych stacjonarnie było zaledwie 50 tys. Odmiennie w Polsce – ok. 30% narkomanów było leczonych w ośrodkach zamkniętych, mimo że zdecydowana większość z nich powinna być leczonych ambulatoryjnie. Na dodatek, w Europie leczenie zamknięte trwa najczęściej około 6 miesięcy, u nas – 18-24. Warto wiedzieć, że rok leczenia jednej osoby w ośrodku kosztuje ok. 40 tys. zł. , a w poradni tylko 1500 zł.
Z czego wynikają takie różnice pomiędzy Polską a resztą Europy? Nasze lecznictwo ambulatoryjne i substytucyjne ma za mało pieniędzy, aby zajmować się wszystkimi zgłoszonymi przypadkami, a lecznictwo stacjonarne przyjmuje od ręki wszystkich, bo ma wolne moce.
Z raportu wynika, że jednym z problemów w Polsce jest stosowanie terapii określanej jako drug-free, której warunkiem jest abstynencja i niepodawanie leków. To nijak ma się do tego, co od lat jest znane nauce: nałóg to przewlekła choroba mózgu. Wielu pacjentów, gdyby miało wsparcie farmakologiczne w pierwszych miesiącach leczenia (np. leki na psychozy, omamy, lęki), wytrzymałoby dłużej i ukończyło terapię. A tymczasem w 2008 r. w Monarze leczyło się 2935 osób, terapię ukończyło 499. Daje to skuteczność leczenia na poziomie 13%. W 2009 r. terapię ukończyło 15% osób, w 2010 r. – już tylko 13%.