W 2009 roku 74-letni pacjent po zawale serca, z rakiem prostaty i niedoczynnością nerek, był operowany w jednej z renomowanych klinik w Hanowerze. Po operacji mężczyzna miał liczne dolegliwości bólowe, nie mógł swobodnie siedzieć, a rany nie chciały się goić. Kiedy trafił do innej kliniki, tamtejsi lekarze znaleźli sporą igłę chirurgiczną w niegojącej się ranie. Następnie usunęli chustę chirurgiczna tkwiącą w kolostomii – sztucznym odbycie.
Pacjent postanowił zwrócić się do chirurga, który go operował – sławy wśród niemieckich chirurgów. Ten jednak stwierdził, że ze względu na stan zdrowia pacjenta, który przeszedł niedawno chemioterapię, lepiej nie poddawać go kolejnemu zabiegowi chirurgicznemu. Ostatecznie jednak zgodził się sprawdzić, co jeszcze tkwi w ciele 74-latka. Odnaleziono kolejnych 14 przedmiotów. Chirurg zapewniał, iż nie ma pojęcia jak te przedmioty mogły znaleźć się w ciele pacjenta. Jego zdaniem przed i po operacji wszystkie przybory chirurgiczne i opatrunki zostały dokładnie policzone. Twierdzi, że wszystkie te przedmioty znalazły się w ciele pacjenta pooperacyjnie, a poza tym jego klinika nie była jedyną, która zajmowała się tym pacjentem.
Mimo to ubezpieczyciel kliniki, w której przeprowadzono operację, zaproponował pacjentowi odszkodowanie – 500 euro. Jednak pacjent i jego rodzina uznali, że to skandalicznie niska kwota i pozwali klinikę do sądu. Ostatnio przedstawicielka szpitala zaproponowała rodzinie 15 tys. euro. Niestety w kwietniu zeszłego roku pacjent zmarł i teraz rodzina domaga się odszkodowania za przyczynienie się do jego śmierci w wysokości 100 tys. euro.