Kontrowersyjna ustawa refundacyjna wprowadziła zasadę nowelizacji wykazów leków co dwa miesiące. Również nakazała farmaceutom oferowanie pacjentom tańszych odpowiedników zapisanych przez lekarza leków, bez obowiązku informowania ich o skutkach takiej zamiany. Skutkiem, przewlekle chorzy pacjenci, korzystając z podpowiedzi aptekarzy, kupują najtańsze medykamenty, często co dwa miesiące inne. W efekcie lekarze nawet nie wiedzą, czym leczą chorego. Tańsze zamienniki to najczęściej leki generyczne, czyli takie, które mogą być produkowane bez wcześniejszych badań klinicznych, koniecznych przy wytwarzaniu droższych leków innowacyjnych, gdyż okres ochrony patentowej minął. Choć mają tę samą substancję czynną, to jednak dość często różnią się składem chemicznym. To zaś może sprawić, że są różnie przyswajalne oraz powodują rozmaite skutki uboczne.
Wprowadzone zmiany zwiększyły poziom współpłacenia pacjentów z poziomu 34 do blisko 38%. Te statystyki stawiają nas w ogonie Europy. Tak naprawdę, jedynym beneficjentem ustawy jest NFZ. Apteki i hurtownie są zmuszone zwalniać farmaceutów, głównie z wyższym wykształceniem. IMS Health szacuje, że w tym roku w całym sektorze straciło pracę 12 tys. osób.