W Polsce chorzy z rakiem jelita grubego mają mniej niż 30% szansy na wyleczenie. W Europie Zachodniej i USA to 40, a nawet 60%. Jedną z głównych przyczyn złych wyników leczenia jest późne zgłaszanie się pacjentów do lekarzy i, w związku z tym, późne postawienie rozpoznania. Profilaktyka, czyli w tym przypadku przesiewowe badania kolonoskopowe, nie są tak powszechne jak byśmy tego oczekiwali. Złe statystyki związane są też z trudnym dostępem do nowoczesnego leczenia. Zgodnie z zaleceniami Polskiej Unii Onkologii, każdy pacjent z rakiem jelita grubego powinien trafić pod opiekę wielospecjalistycznego zespołu, w skład którego wchodzą chirurg onkolog, radioterapeuta, chemioterapeuta, radiolog, patomorfolog i koordynator terapii, który umawia pacjenta na kolejne etapy leczenia. Niestety w ramach ubezpieczenia w NFZ częściej natrafiamy na oszczędności, brak leków, brak dostępu do radioterapii i chemioterapii, kolejki do specjalisty.
Rak jelita grubego to jeden z najczęstszych nowotworów pod względem zachorowania u kobiet i mężczyzn. Rocznie zapada na niego ponad 14 tysięcy Polaków. Długo może nie powodować żadnych dolegliwości. Powszechnie znane objawy, jak osłabienie, niedokrwistość, naprzemienne zaparcia i biegunki, świeża krew w stolcu, ból przy wypróżnianiu, wyczuwalny guz w odbytnicy często występują, kiedy choroba jest już w zaawansowanym stadium. Rak okrężnicy to choroba środowiskowa. W krajach gdzie nie ma przetworzonej żywności, otyłości, nie nadużywa się alkoholu, nie je dużych ilości czerwonego mięsa, praktycznie nie występuje. Kluczowe znaczenie w zapadalności ma zdrowy styl życia, czyli dieta z dużą ilością warzyw, błonnika, dużo ruchu, niepalenie tytoniu.